To z pewnością pierwszy artykuł opublikowany na łamach elbląskich mediów dotyczący świąt Bożego Narodzenia. Ale czy kogoś to właściwie dziwi? O pardon. Mogły uprzedzić mnie lokalne redakcje, wstawiając informacją dotyczącą iluminacji choinki na starym mieście.
Listopad. Właściwie środek listopada. Za oknami pogoda nie rozpieszcza, choć pierwsze tygodnie zapowiadały prawdziwą polską jesień. Słonecznie i nad wymiar ciepło, co uniemożliwiło zaprezentowanie karakuł na corocznym pokazie cmentarnej mody. Pogoda po raz kolejny zaskoczyła i pokrzyżowała plany. Na przestrzeni ostatnich dni znacznie się ochładza, rośnie nadzieja na białe świętach, których nie ma od lat. Z tej okazji wszystkie sklepy postanowiły, zgodnie z tradycją, zaraz po pierwszym listopada wystawić asortyment Bożonarodzeniowy. I tak centrum ogrody ubrało już swoje choinki, powiesiło lampki a poszczególne sklepy, idąc za ciosem, wypełniły się po brzegi produktami związanymi z Bożnym Narodzeniem. Restauracje przygotowały specjalne menu, nie zapominając o grzańcach i innych, rozgrzewających trunkach.
Nawet niektóre parafie idąc za współczesnym konsumpcjonizmem, już rozpoczęły rozprowadzanie opłatka. Tylko czekać na pierwsze płyty z kolędami i inauguracyjne „Last Christmas” puszczone w radiu. W tym całym chaosie listopadowych świąt jedynie Urząd Miasta zachowuje klasę, nie strojąc jeszcze ulic w Bożonarodzeniowe symbole.
Od wielu lat ze smutkiem obserwuje, że magia świąt spadła do rangi czystego konsumpcjonizmu. Teraz kupisz, bo taniej, bo więcej, bo potem nie będzie. W styczniu czy w lutym też kupisz — bo wyprzedaż. W okresie scirto przed bożonarodzeniowym też kupisz — bo przecież na pewno o czymś zapomniałeś. I tak biznes nakręca biznes. A potem siadamy przy wigilijnym stole, otoczeni materialnymi zastępnikami szczęścia, zajadając co raz to wymyślniejsze potrawy. Gdzie w tym wszystkim tradycja? Gdzie w tym wszystkim istota świąt? Czy naprawdę, z roku na rok, będziemy pogrążać się, w co raz to większy konsumpcjonizm?
Rozumiem, idąc za współczesnym, powiedzeniem, że „hajs musi się zgadzać”, ale czy nie wystarczająco będzie się „zgadzał”, jeśli produkty dotyczące świąt wystawimy na początku grudnia? Myśląc czysto logicznie – okres zimowo-bożonarodzeniowy trwa prawie 3 miesiące (grudzień-styczeń-luty).
Fenomenem staje się także dla mnie coroczne kupno bombek. Niegdyś te wystarczały na kilka, a nawet kilkanaście lat. Rozumiem, że zdarzają się wypadki – takie jak u mnie, kiedy choinka, co roku decyduje się w sposób niezrozumiały i zaskakujący, przewalić, tłukąc wszystkie dekoracje. Ale w momencie, kiedy nasze drzewko spokojnie dokonuje żywota w plastikowym stojaku, zachowując równowagę – kupowanie kolejnych bombek staje się zbędne. No, chyba że nasze miasto rzeczywiście dosięgła klątwa ‘latającej choinki’.
Tak czy owak, drodzy elblążanie, apeluję o zachowanie zdrowego rozsądku. Nie dajmy się nabrać tym wszystkim tanim reklamom, nie dajmy się oszukać na „promocyjne” ceny czy wyprzedaże. Nie róbmy świąt Bożego Narodzenia w listopadzie.
Weronika Wójcik