Ćwiczenia miałyby większy potencjał, gdybyśmy mogli się na nich spotykać stacjonarnie, a wykłady, gdzie sama nasza obecność w jednym pomieszczeniu z wykładowcą, który do nas przemawia, znalazłyby zapewne większy oddźwięk w naszej pamięci niż słuchanie ich z ledwie szeleszczących głośniczków laptopa.
Z drugiej zaś strony zwycięża konformizm i wygoda, bo każdy z nas przyzna, że perspektywa pędzenia ciemnym, zaśnieżonym rankiem na sunący się ponuro w półmroku nieprzebudzonego jeszcze miasta autobus, aby zdążyć na wykłady czy ćwiczenia blado wypada w porównaniu z wizją wygodnego rozłożenia się w fotelu z kubkiem ciepłej kawy, bo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Pozwoliłem sobie zapytać o opinię w tej kwestii panią prof. dr hab. Krystynę Maksimowicz, która od lat wykłada na naszym uniwersytecie historię literatury polskiej i powszechnej. Pani Profesor cieszy się wśród naszych studentów niebywałą estymą, więc tym bardziej raduje mnie fakt, iż zgodziła się udzielić głosu odnośnie nowej rzeczywistości, która zastała studentów i wykładowców.
Czy aktywność studentów związku z zajęciami online jakoś negatywnie lub pozytywnie odbiega od tradycyjnego systemu studiowania?
– Jestem zdecydowaną zwolenniczką tradycyjnego sposobu nauczania. Uważam, że kontakt zdalny powoduje pewien dystans między prowadzącym zajęcia a studentami; nie sprzyja spontanicznemu otwarciu się studentów na proces interakcji (np. odwołania do posiadanej wiedzy, dociekliwości w pogłębianiu tematu itp.). Dostrzegam jednak, że studenci oswajają się z tą formą zajęć i w nowej sytuacji czują się coraz pewniej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Problem istnieje w ograniczonym dostępie studentów do różnego typu materiałów związanych z nauczaniem i chociaż istnieje wiele wydań cyfrowych lektur, co dla polonistów jest sprawą bardzo ważną, to w tym zakresie ciągle odczuwamy niedosyt. Nie znaczy to jednak, że nie pokonujemy trudności. Nowa rzeczywistość zdaje się ujawniać siłę kreatywną studentów związaną z przygotowaniem do zajęć.
O kwestię studiów w nowej rzeczywistości spytałem również kilkoro studentów, a dokładnie studentów I roku filologii polskiej (specjalność dziennikarstwo i nowe media) – Zuzannę, Zofię, Julię i Janka. Zadałem im szereg pytań o ich odczucia odnośnie studiów w trybie online i oto jak odpowiadali:
Czy uważasz, że zdalne nauczanie utrudnia ci przygotowywanie się do sesji, czy jest raczej na odwrót?
– Nie sądzę, by zdalne nauczanie utrudniało mi przygotowania do sesji, wręcz przeciwnie; studiując z domu, oszczędzam dużo czasu, który zamiast na dojazdy mogę przeznaczyć na uzupełnianie notatek – stwierdziła Julia Nasarzewska.
– Zdalne nauczanie nie utrudniło mi przygotowań do sesji. Przez to, że nie dojeżdżałam na uczelnie, zaoszczędziłam czas, który mogłam przeznaczyć na naukę lub pisanie prac pisemnych – przyznała Zofia Fijas.
– Uważam, że zdalne nauczanie nie utrudnia przygotowywania się do sesji. Owszem jest to trochę inna nauka niż dotychczas, ale nie wyczuwam wielkiej zmiany – dodał Jan Skerka.
Czego brakuje ci najbardziej (o ile brakuje czegokolwiek) w braku studiowania stacjonarnie?
– Z tego powodu, że jest to mój pierwszy rok studiowania, zdecydowanie brakuje mi kontaktu z drugim człowiekiem. Rozmowa przez kamerkę internetową spełnia swoje zastosowanie, jednak nie nawiązuje się tej bezpośredniej relacji (…) – stwierdziła Zuzanna Kłos.
– Myślę, że brakuje tego poczucia drugiego człowieka obok. Jest to pustka, która towarzyszy nam od samego początku pandemii. Tworzymy więzi z wykładowcami i znajomymi tylko online. Jeśli człowiek spotka człowieka twarzą w twarz, to wszystko staje się inne, lepsze, ciekawsze – uważa Jan Skerka.
– Najbardziej brakuje mi interakcji z grupą, z którą poprzez media społecznościowe mamy dobry kontakt – przyznała Zofia Fijas.
Jaką dostrzegasz największą zaletę albo wadę studiów online?
– Czuję się bardziej związana z ikonkami na komputerze niż z osobami z roku czy wykładowcami. Studiowanie na odległość odbiera urok relacji z drugim człowiekiem, wymiany emocji i prawdziwej żywej wymiany myśli – stwierdziła Zuzanna Kłos.
– Największą zaletą jest dla mnie czas, który zyskałam. Nie muszę wstawać bardzo wcześnie, aby dotrzeć na zajęcia, a więc więcej czasu mogę poświęcić nauce czy przygotowaniu do kolejnych zajęć – przyznała Zofia Fijas.
Tęsknisz do tradycyjnego systemu spędzania czasu w budynku uczelnianym czy raczej cieszysz się z nauczania zdalnego?
– Nie tęsknię za systemem stacjonarnym. Biorąc pod uwagę ilość godzin, jaką musiałabym spędzać na uczelni, wygodniej oraz praktyczniej jest mieć zajęcia online, gdzie podczas przerwy mogę zrobić sobie ciepły posiłek lub kawę. Do tego czuję się pewniej, prezentując coś przed grupą, a pewność ta znacznie wpływa na oceny – przyznała Julia Nasarzewska.
– Tęsknię za normalnością, której przez zdalne nauczanie nie ma – dodała Zofia Fijas.
Jaką dostrzegasz największą zaletę albo wadę studiów online?
– Za największą zaletę zajęć zdalnych uważam oszczędność czasu (szczególnie, kiedy ktoś jest spoza Elbląga), oraz mobilność takiego studiowania- nie zawsze trzeba zwalniać się z zajęć, a wystarczy zabrać ze sobą telefon lub tablet z zainstalowaną aplikacją Teams(…) – przyznaje Julia Nasarzewska
Jak widać, opinie na temat studiów zdalnych są rozbieżne, a nawet skrajne. Z jednej strony wybrzmiewa tęsknota za drugim człowiekiem i chęć interakcji. Z drugiej zaś czytamy o wygodzie i komforcie wynikającym ze studiowania z domu. Jaka natomiast jest moja opinia w tej kwestii?
Osobiście uważam, że taki rodzaj studiów niesie ze sobą więcej plusów, niż minusów. Dzięki studiowaniu online zaoszczędzam mnóstwo czasu. Jednak zauważam równocześnie, że bardzo cierpią na tym formy zajęć, które mają charakter ćwiczeń, gdzie w obecnej rzeczywistości są jedynie namiastką tego, czym byłyby w realnym kontakcie z drugim człowiekiem.
Autor: Maciej Modrzewski