Zatrzymajmy się na chwilę, bo niedługo przebiegniemy życie. Wszędzie w pośpiechu – zakupy, przygotowanie się do ćwiczeń, przepisanie notatek. Czasem jeszcze do pracy, po kilka godzin, aż wreszcie zmęczeni padamy na ryjek… Trzeba poświęcić trochę czasu dla rodziny, jak i na piwo z przyjaciółmi.
I tak biegamy z miejsca na miejsce, z wykładu na wykład. Tak. My studenci – biegamy wszędzie. Tylko nie tak naprawdę. Na prawdziwe, zdrowe bieganie nie mamy czasu, siły i chęci. Cały dzień spoczywamy na niewygodnym krześle, słuchając pół-ciekawych rzeczy, półprzytomni, czekając na koniec dnia, żeby znów siedzieć w autobusie, dotrzeć do domu i kontynuować czynność siedzenia przed laptopem.
Przecież jesteśmy szczęśliwi!
Co jest ważniejsze od zdrowia fizycznego? Chyba tylko zdrowie psychiczne ma argumenty do kłótni na tym polu. Ile razy po pizzy aż chciało się tylko położyć i zasnąć? Od picia ze znajomymi rośnie brzuch. Od siedzenia na wykładach ciało staje się obwisłe i nieatrakcyjne. Pomagamy tworzyć model wesołego społeczeństwa bez zmartwień, bo do szczęścia potrzebny jest tylko hamburger i telewizor. Czego chcieć więcej? Jednak „brak zmartwień” to stwierdzenie powierzchowne. W rzeczywistości słaba kondycja i otyłość, to zazwyczaj wynik zajadania smutków, nie-chce-mi-sizmu i wielu innych „słabych” powodów.
Po co się „męczyć”?
Może lepiej, zamiast wypełniać pustkę, po prostu z niej wyjść? Przestać użalać się nad sobą i zacząć w końcu pokonywać słabości? Jeśli Ci się nie chce – jest to najlepszy powód żeby zacząć. Zdobyć satysfakcję, poczuć ją i trzymać mocno. Wreszcie zjeść z czystym sumieniem?
Poza tym, bieganie jest tanie – wystarczą buty. Stare, wyjęte z głębi szafki z butami obuwie, rozchodzone i wygodne. Trzeba je tylko założyć. Do tego jakaś bluza (bo powoli robi się chłodno) i gotowe. Można zaczynać! Biec po powietrze, po wymienioną wcześniej satysfakcję, po dozę hormonów szczęścia.
Nie trzeba się przemęczać. Nikt nie powie Ci: co najmniej kilometr. Ty ustalasz zasady. Na próbę może to być sto metrów, innym razem trzysta, potem kilometr, potem znowu trzysta – jak tylko Ci wygodnie! Można biec w jedną stronę, w drugą iść spacerkiem, powoli, lub szybkim marszem. Albo raz iść, raz truchtać, hasać, pędzić… można wszystko.
Najlepsze jest chyba to, że podczas biegania, człowiek czuje, że coś robi, czuje, że może, nie jest z kamienia. Poprawa kondycji fizycznej, wiąże się z poprawą kondycji psychicznej. Jeśli masz doła, potrzebujesz się dowartościować, odświeżyć myśli, czy po prostu od nich uciec – co można zrobić? Po prostu wyjść, złapać tlen, rozruszać obumierające, niczym stara książka dwudziestoletnie ciało.
Tylko raz. Wyjdź i biegnij. Nie myśl dokąd. Raz – potem nie rób tego nigdy więcej, albo rób codziennie. Ale nie podejmuj decyzji w niewiedzy. Tylko raz. Start!
Magda Fedak